Berlin 2019

Na skróty przez post

Berlin zachwycił mnie przede wszystkim swoją zróżnicowaną architekturą i rozplanowaniem przestrzeni miejskiej, którą miałem okazję podziwiać przed i po koncercie, dla którego udałem się do tego miasta.

Zasmucił mnie zaś niemożnością kupienia piwa po zmroku bez użycia gotówki oraz dość wysokim zaśmieceniem/zaniedbaniem w wielu częściach miasta, lecz w zestawieniu z plusami nie są to czynniki wpływające na moją ogólną ocenę.

Czytaj dalej Berlin 2019

GSB 500

0. Prolog

Śmiało mogę powiedzieć, że wszystko zaczęło się w marcu 2017 roku. Za małolata zdarzało mi się bywać w Beskidach, lecz to Tatry sprawiły, że zapomniałem o wszystkim.
Jadąc wówczas w Pieniny, logistyka wymagała przesiadki w Zakopanem, a jako, że niemal nigdy nie zasypiam w trakcie nocnych podróży, proces wyłaniania się tatrzańskich kolosów widziałem perfekcyjnie.
Choć wcześniej kilkukrotnie widziałem zdjęcia w Internecie, pokryte jednolitą warstwą śniegu górskie czuby wprawiły mnie w osłupienie. Niespełna półtora roku później przemierzałem tatrzańskie szlaki, doświadczając wybuchu samoświadomości.
Pierwsza niewinna wycieczka zamieniła się w miłość, toteż kierowany pozytywnym doświadczeniem, na spontaniczną propozycję przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego zareagowałem entuzjastycznie. GSB to około/ponad 500 kilometrów górskiego szlaku, a ja nigdy wcześniej nie przechodziłem więcej niż 150 kilometrów w trakcie jednego wyjazdu, zatem wyglądało to na świetną okazję, by po raz kolejny spróbować swoich sił.

Lt. Erg spotkany w dziczy.
Czytaj dalej GSB 500

H


– Mam ochotę na urbex.
– W sumie… Ostatni raz byłem… w lutym? Kupa czasu, niemal rok.
– Dziwne, a masz coś?
– Być może, niebawem dam znać.


Na początku było jasno. Bardzo jasno. Stanowczo zbyt kurewsko jasno.
Jak dla demona, rzecz ciemna.

OCZYWIŚCIE.

Mesharmeglanidyus Ferotricyan zrozumiał.
Tego, że uda mu się wyjść cało, nie brał nawet pod uwagę. Zdumiony był nawet, że jego świadomość wciąż funkcjonuje. Jak było z powłoką solną, tego nie czuł i nie wiedział. Za dużo czynników do uwzględnienia, co automatycznie kończyło się fiaskiem. Póki co pozostawał mu krytycznie rzęsisty byt, który potencjalnie ma swój koniec, lecz zawsze nieznany.
Wraz z nieprzebraną jasnością dookoła odczuć można było letnie ciepło. Nic wielkiego, ale było to kolejnym niesprzyjającym czynnikiem dla demonicznej istoty. Jak niepowszechnie wiadomo, wszelkie twory zła należy utożsamiać z pewnymi procesami chemicznymi opierającymi się na bazie toksycznej soli, stąd też nazwa powłoki. Rzecz to niezwykle logiczna, gdyby przeanalizować niektóre uzusy behawioralne wśród owych kreatur, acz niekoniecznie tak domyślna, albowiem owa solna toksyczność objawia się w momentach bliżej nieokreślonych, losowych wręcz przypadkach, które naznaczają potężną część zjawisk poczuciem stłamszenia.
Letnie ciepło było więc czymś ewidentnie nieprzyjemnym dla Mesharme-Fa, gdyż w cieple, sól znacząco zyskuje, uwydatniając się w procesach zachodzących w organizmach zwykłych wszeteczników, a bardziej dosłownie – w ludzkim pocie; zimno zaś dopomaga w utwardzeniu struktury. Obecna sytuacja nie była w najmniejszym stopniu korzystna dla Solnego Pana, gdyż nie zezwalała na żadną z wyżej wymienionych roszad, toteż wskaźnik rozsierdzenia aż rozsadzało, tryskając krystalizującym się roztworem na wsze strony.
Sam breweriusz nie znał jeszcze do końca swej sytuacji, gdyż pierwszy raz przyszło mu się regenerować.
A wcale nie było tak patowo.
Czytaj dalej H

Podłoga

Kilka lat temu, doświadczywszy na własnej skórze definicji słowa „chaos” oraz dziwnej zbieżności, a raczej nietolerancji owego zjawiska poprzez mój umysł, postanowiłem ograniczyć do minimum wszelkie wyjazdy z rodziną. W tenże jednak wolny czas, zmęczony całym rokiem funkcjonowania w ciężkim psychicznie oraz szarym środowisku, potrzebowałem powrócić do czegoś, co wszak niegdyś zwykło mnie napędzać – podróży.
Okazja była całkiem dogodna, bo jakby darmowa – takie zawsze trzeba dawać, gdy biorą.
Padło na miasto, o którym w sumie nigdy wcześniej nie myślałem, zatem w nim nie byłem.
Miasto umiejscowione dziwnie blisko kraju, o którym zbyt dobrze nie mówią, a którego kulturę i język przyszło mi poznawać w ramach programu studiów.

Padło na Przemyśl.

Czytaj dalej Podłoga

Limit

Limit

słów,

zdjęć,

spotkań.


Rok dwa tysiące siedemnasty w obrazach wykonanych podczas eksploracyjno-terapeutycznych spotkań z vay kmą.


I. Odbicia

Styczeń.

Środek zarówno miesiąca, jak i emocjonalny. Warunki pogodowe kiepskie, ale to raczej ze względu na późną godzinę spotkania. Główne Oko Horysza nie zawsze chce współpracować, zima.

Assassin’s Creed – Praga Płn.

Czytaj dalej Limit