Na skróty przez post

















Galeria zdjęć z 2020 roku, nieokreślone strzały, trochę natury – foty, które robione były przy okazji.
Czytaj dalej DiscoveriesGaleria zdjęć z 2020 roku, nieokreślone strzały, trochę natury – foty, które robione były przy okazji.
Czytaj dalej DiscoveriesCztery spontaniczne dni w Tatrach, które pokazały mi wysokogórski charakter gór. Orla Perć, kawałek grani głównej Tatr to najciekawsze punkty tejże wycieczki. W głównym poście sporo zdjęć może być bardzo podobnych do siebie, jednak zawsze się różnią (np. perspektywą).
Czytaj dalej Tatry 2019.2Pierwsza świadoma wizyta we Wrocławiu, której celem było zwiedzenie stolicy Śląska w odpoczynkowej aurze – wyjątkowo mała ilość słów, dużo zdjęć.
Długo planowany wypad w Tatry, który za sprawą feralnej burzy zakończył się przedwcześnie. Zdjęcia z Czerwonych Wierchów, Doliny Gąsienicowej i Nosala.
Czytaj dalej Tatry 2019.1Berlin zachwycił mnie przede wszystkim swoją zróżnicowaną architekturą i rozplanowaniem przestrzeni miejskiej, którą miałem okazję podziwiać przed i po koncercie, dla którego udałem się do tego miasta.
Zasmucił mnie zaś niemożnością kupienia piwa po zmroku bez użycia gotówki oraz dość wysokim zaśmieceniem/zaniedbaniem w wielu częściach miasta, lecz w zestawieniu z plusami nie są to czynniki wpływające na moją ogólną ocenę.
Czytaj dalej Berlin 2019Śmiało mogę powiedzieć, że wszystko zaczęło się w marcu 2017 roku. Za małolata zdarzało mi się bywać w Beskidach, lecz to Tatry sprawiły, że zapomniałem o wszystkim.
Jadąc wówczas w Pieniny, logistyka wymagała przesiadki w Zakopanem, a jako, że niemal nigdy nie zasypiam w trakcie nocnych podróży, proces wyłaniania się tatrzańskich kolosów widziałem perfekcyjnie.
Choć wcześniej kilkukrotnie widziałem zdjęcia w Internecie, pokryte jednolitą warstwą śniegu górskie czuby wprawiły mnie w osłupienie. Niespełna półtora roku później przemierzałem tatrzańskie szlaki, doświadczając wybuchu samoświadomości.
Pierwsza niewinna wycieczka zamieniła się w miłość, toteż kierowany pozytywnym doświadczeniem, na spontaniczną propozycję przejścia Głównego Szlaku Beskidzkiego zareagowałem entuzjastycznie. GSB to około/ponad 500 kilometrów górskiego szlaku, a ja nigdy wcześniej nie przechodziłem więcej niż 150 kilometrów w trakcie jednego wyjazdu, zatem wyglądało to na świetną okazję, by po raz kolejny spróbować swoich sił.
Poniższe zdjęcia są rozszerzeniem tomiku wierszy „Góry=Chmury” i pochodzą z polskich Tatr (sierpień/wrzesień 2018).
Wstałem wcześnie, czyli tak, jak niemal nigdy. Czytaj dalej Preludium
Kilka lat temu, doświadczywszy na własnej skórze definicji słowa „chaos” oraz dziwnej zbieżności, a raczej nietolerancji owego zjawiska poprzez mój umysł, postanowiłem ograniczyć do minimum wszelkie wyjazdy z rodziną. W tenże jednak wolny czas, zmęczony całym rokiem funkcjonowania w ciężkim psychicznie oraz szarym środowisku, potrzebowałem powrócić do czegoś, co wszak niegdyś zwykło mnie napędzać – podróży.
Okazja była całkiem dogodna, bo jakby darmowa – takie zawsze trzeba dawać, gdy biorą.
Padło na miasto, o którym w sumie nigdy wcześniej nie myślałem, zatem w nim nie byłem.
Miasto umiejscowione dziwnie blisko kraju, o którym zbyt dobrze nie mówią, a którego kulturę i język przyszło mi poznawać w ramach programu studiów.