Pod wiśnią żywot swój wiodła

DSC04368-Edit

Pewnego razu okazało się, że nie trzeba wyjeżdżać z miasta aby znaleźć się na wsi.

Dzień był to długi, majowy i ciepły. Spontaniczne powietrze wisiało dookoła, wszystko się zatem mogło zdarzyć.

Drzew ilość duża rosła przed dobytkiem, kamuflując obecność bohatera tej opowieści. Skryty pomiędzy pokrzywami czyhał strażnik posesji, ślimak winniczek, bacznie obserwując czy aby intruz nie narusza w jakiś sposób porządku.
Jak już wcześniej wspominałem, dzień ów był gorący, toteż strażnik zmęczony nieco skwarem zezwolił ostrożnie na wizytę tajemniczego jegomościa, licząc, iż ten okaże odrobinę szacunku i nie zacznie tańca chaotycznego, szabrem zabarwionego.

Wędrownik okazał się być duchem, a przynajmniej tak się zachowywał. Z szacunkiem spojrzał na chatę i podniósł ostrożnie zakwitły kwiat wiśni. Każdy krok wymierzony był prawidłowo, jakoby przybysz znał stan staruszki. Wchodząc miał do wyboru 3 opcje… Kuchnia, strych, piwniczka.
Całość dobytku tworzyło kilka pomieszczeń, część zawalona szpargałami, a część… sufitem. Mnogość artefaktów chaty jak na jej rozmiar była okazała, a klimat podwiał złotym sianem. Do największego pomieszczenia światło zachodzącego słońca wpadało w ogromnej ilości poprzez brak jednej ze ścian. Stworzone poprzez współpracę tej wielkiej gwiazdy oraz otaczających chatę drzew wzorki pląsały ochoczo po pomieszczeniu nie opuszczając na krok ducha z aparatem.

Ten ostrożnie manipulował przyciskami aby uwiecznić pamiętną chwilę, jednocześnie nie zakłócając zabawy światła. Dyskretne poszukiwania zaowocowały wieloma odkrytymi reliktami. Fakt, że wieloletnie rupiecie zalegały dookoła w szufladach i pudłach, poruszyć mógł każdego eksploratora wrażliwego na piękno martwego dziedzictwa. Poruszył także ducha, który otaczającą go aurę przelał sumiennie na obrazy. Choć czas mijał nieubłaganie, nikt nikogo nie pośpieszał, a wizyta powoli dobiegała końca.

Pnącze na dachu poruszyło się nagle. Winniczek krótkim znakiem uspokoił zbudzoną przyrodę. Nieczęsto tak intrygujący ktoś wpada w gościnę.

Zaczął się sezon, a drzewo dopiero rozkwita.
Dnia tego zachód słońca barwę przybrał złotą, a w chacie pod drzewem wiśniowym powstał miraż na ścianie.

Co ciekawe, ściany tej przedtem nie było.

*

Wydawałoby się, iż to koniec tej historii, jednak duch powrócił tu jeszcze kilkukrotnie, jakoby martwił się o stan chatki. Następne razy odkrywały przed nim coraz to kolejne artefakty, wynagradzając niemałą fatygę wędrowca.

Lato

DSC05764DSC05658-HDR-2 DSC05693 DSC05742DSC05666-HDR

Jesień

DSC08744-HDR DSC08747 DSC08762 DSC08773 DSC08801 DSC08805 DSC08806 DSC08815

Zima

DSC09416 DSC09430poprawion-2 DSC09428poprawion-2 DSC09427 DSC09423 DSC09422

Koniec?


Prawie. Tych, co dotarli do końca wpisu, skromnie nagrodzę.

Oto 4 odsłony Chaty, wszystkie pory roku:

4poryroku

Zachęcam do komentowania, zawsze chętnie przyjmę Wasze opinie/sugestie!

Jedna myśl w temacie “Pod wiśnią żywot swój wiodła”

Podziel się ze mną swą opinią!