Na skróty przez post:















Stoliczna restauracja o wysokim standardzie. Zdjęcia z dwóch wizyt.
Czytaj dalej Baszta: SiećStoliczna restauracja o wysokim standardzie. Zdjęcia z dwóch wizyt.
Czytaj dalej Baszta: SiećMarzec był miesiącem pod znakiem ośrodków, pensjonatów, czy też innych kolonii. Choć wielkim pasjonatem dalekich rajdów w pogoni za coraz to lepszymi, elitarnymi miejscami nie jestem, to muszę przyznać, że tym razem, aby odwiedzić kilka „lepszych” lokalizacji pokonałem o wiele więcej kilometrów niż przyjąłem w zwyczaju. (lecz nadal o milion mniej niż belgijsko-francusko-niemiecko-kazachscy rajderzy)
Bardziej niż wszelkie tony znakomitego wyposażenia, oczy me raduje przyroda w miejscach, które odwiedzam. Każdą zieleń lub pajęczyny i kurz cenię sobie ponad wszystkie elementy wyposażenia. Oczywiście, ma ono wielki wpływ na otoczenie i bardzo miło jest znaleźć nieruszony przez szabrowników budynek, ale to jednak natura świadczy o czasowym przeżarciu.
Połowa marca za przysłowiowym pasem, opuszczonych miejsc jednak brak. Pierwsza okazja nadarzyła się podczas comiesięcznego wypadu na Pomorze.
Zmierzyć mi przyszło się z pensjonatem, w którym pewna anomalia do jego kresu doprowadzić chciała.
Dodam, że teren jest nadzwyczaj oblepiony wszelką maścią militariów, a miasto, w którym się znajduje, to jeden z najpopularniejszych kurortów, zatem trafienie na opuszczony ośrodek dotychczas graniczyło z cudem.
Do rzeczy. Czytaj dalej Destrukcja w konstrukcji
Historia wolskich zbiorników na gaz nie jest taka prosta, jak się wydaje. Gdy „kolosy” przestały pełnić swą pierwotną funkcję, zaczął się ich upadek. Przez lata stały puste, a natura kpiła z ich majestatu, druzgocząc co kwartał ich bryły. Niegdyś oba budynki były w kiepskim stanie, lecz teraz jeden z nich odzyskał siły, a jego dach jest stabilny. Stało się tak, albowiem wyższy zużył ostatki swych sił na częściowe odnowienie niższego. Poświęcenie starszego bliźniaka zadecydowało o życiu młodszego.
Początek roku 2016, pierwszy tydzień. Śniegu w stolicy brak, wielu osobom ta zima by się nie spodobała. Jednego jej wszakże nie można było zarzucić. Tego, że nie jest zimą.
Dnia tego termometry pokazywały około -15 stopni. Plan: ubrać się ciepło i szybko zrobić swoje. Obiektem „penetracji” miały być dawne warsztaty szkoły mechanicznej, niegdyś wyposażone po sufit w całą masę sprzętu. Szkoda, że gdy odwiedzałem to miejsce po raz pierwszy i drugi, nie miałem ze sobą odpowiednich umiejętności oraz przyzwoitego aparatu fotograficznego oferującego obrazki w lepszej rozdzielczości niż 2 miliony pikseli.
Teraz stary i zły, o samotności nie ma mowy. Skierowany odgórnie przez krewnych do przytułku, potraktowany niczym najbardziej plugawy zwyrodnialec, choć wszyscy znali powód jego ucieczki od społeczeństwa. On wie dlaczego to zrobili, jeszcze nie skończył swej przygody z tym światem. Jeszcze da Im popalić.
Otwieram oczy, choć już nawet to przychodzi mi z trudem. Ciepłe, ale ostre światło razi mnie niezmiernie. Przywykłem, ile to już lat minęło… Czas podnieść się z łoża, na zewnątrz zaczyna świtać. Przetrwałem kolejną noc, więc mogę i dzień. Wygląda na to, że zjawy zaprzestały swoich figli, lecz sam już nie wiem co wolę. Strach budzi w człowieku jakąś taką przezorną czujność, a bez niego potem jest jeszcze gorzej.
Nieważne, tej nocy spałem spokojnie. Dobry prezent na 85 urodziny. Czytaj dalej Keeper
Jakiś czas temu natknąłem się na złą moc w pewnym ośrodku, o czym część z Was zapewne czytała. Niecały rok wcześniej wydarzyła się nieco inna konfrontacja. Mało się mówi o niektórych miejscach, zazwyczaj aby uchronić je przed dewastacją. Jednak niektóre z nich pomijamy celowo.
Pierwszy raz odwiedziłem ten obiekt zimą. Wówczas wszedłem na posesję jak gdybym był tam milion razy wcześniej. Już po kilkunastu metrach musiałem przystanąć, choć nic szczególnego się nie wydarzyło. Zatrzymał mnie widok. Czytaj dalej Lodowa Klątwa
Pewnego razu okazało się, że nie trzeba wyjeżdżać z miasta aby znaleźć się na wsi. Czytaj dalej Pod wiśnią żywot swój wiodła
1. Podwieczorek, nie wiem co mnie wzięło na wypad poza cywilizację. Pełno tu tajemnic. Ale o tej porze na peryferiach jest już cicho.
Silnik quada słychać już z daleka, jeszcze tylko chwila.
Przeczekałem, czas na mnie.
Niskie ogrodzenie, wysokie drzewa. W oddali krąży poświata, coś jakby obłok mąki. Za daleko się wybrałem, żeby teraz wrócić. Wchodzę. Czytaj dalej Błogosławiony Wojskowy
„Korony drzew zawieszone na wysokości dobrych 30 metrów. Wiekowe, nie powiem. Chciałoby się wejść i spojrzeć z góry. Może kilka dekad temu, kiedy jeszcze nie wykarczowali gałęzi.