Wkraczając w mrok

1

A więc brnę.
W tych cholernie nieprzeniknionych ciemnościach.
Będąc poniekąd zagubionym, lecz stawiając pierwsze kroki nie mam o tym najmniejszego pojęcia.
Mój wyrok ma dopełnić się w ciągu kilkunastu dni chwil.
Jestem skończony.

2

Gdybym miał jakikolwiek punkt odniesienia…
Nie mam.

Kroczę niezbadanymi korytarzami, aby przeciąć swą drogę po raz trzeci, siódmy, piętnasty! W końcu nie wytrzymuję, opieram się o wilgotną ścianę.
Chłonę tą ciemność tak, jak pustka dominuje me wnętrze.

3

Choćby iskra, póki jestem mrokiem,
Nikłym cieniem, wtem zerknę czujnym wzrokiem.
Ujrzawszy kształt, swej wątłej tożsamości,
Która z czasem, rozgrzana do czerwoności,
Wraz z życia chęcią, bezpowrotnie zaginie.

4

Kompulsywny ruch ku normalności.
Beznamiętny przejaw mej podłości.
W złości.

Uciekam.

Od tej szarej rzeczywistości,

do pół-znanej społeczności.

Absencja mentalna nastąpiła.

5

Narastająco-rwący gorąc obezwładnia mięśnie dłoni, nagle znika światło.

I po chwili wstaje żywioł.

Robi mi się nadzwyczaj gorąco w twarz, zaraz na palące policzki zaczynają spływać łzy. Gorzki krzyk więźnie w mej krtani, niemożliwe jest zarówno połknięcie, jak i wyplucie wszystkich nagromadzonych refleksji.

Odchodząc w mrok.
Wkraczam w mrok.


6

To znowu ja, wszechobecny narrator.
Zacznijmy od samego początku, a mianowicie od przedstawienia głównego bohatera oraz kreatora powyższego chaosu. Zwą go mniej więcej 346& i w momencie wydarzeń ma niecałe WP lat. Jest przeciętnym chłopakiem o dosyć cierpliwym usposobieniu oraz niezmiernie rozbudowanej jednostce przetwarzającej.
Mawiają jednak, że każdy ma co najmniej dwa oblicza i tak też było w tym przypadku. 346&, choć na co dzień bardzo spokojny i ułożony, momentami miewał przebłyski osobowości, które przyjmowały cechy Anioła oraz Demona. Pierwsze, zdecydowanie lepsze oblicze przepełnione było empatią, współczuciem oraz wszelkimi rodzajami pozytywnych uczuć. Drugie natomiast…brr! Porywcze, impulsywne, żywiołowe oraz agresywne – jak to demony mają w zwyczaju. Łącząc wspomniane dwa typy otrzymamy trzecią, zupełnie inną, osobowość.
Każdy ma jednak swój próg, granicę wytrzymałości, według której i adekwatnie do charakteru zniesie mniej, lub więcej.
Tu jak widać, coś się przelało, pękło, popsuło.
346& nie zdzierżył, zwyczajnie wyszedł z siebie.
Kolejne dwa oblicza pojawiły się obok niego niczym Anioł Stróż oraz Diabeł Kusiciel. I za sprawą niekontrolowanej mocy zrobiły to dosłownie.
Kłopoty murowane, lecz kto w tym stanie myśli racjonalnie?
Ano właśnie, mało kto, a już na pewno nie ktoś, kto tak długo balansował na granicy przyzwoitości oraz szaleństwa. Aby wyjaśnić co nieco, mógłbym jedynie dopowiedzieć, że to podobna sytuacja do długo nieporządkowanego dysku twardego, który przez lata zbiera zbędne dane w folderze Moje Dokumenty/Pobrane.
Rzadko kiedy dysk systemowy jest w stanie pomieścić tak dużą ilość danych nie tracąc przy tym swej sprawności. Do tego dochodzi fakt, iż jest to komputer, maszyna samopowtarzalna, której wyższość nad człowiekiem jest logiczna oraz racjonalna, albowiem system ten nie liczy się z żadnymi okolicznościami takimi jak: zły dzień, wściekły szef lub niespełniony wykładowca. Każda z wcześniej wspomnianych stron ma oczywiście względem drugiej zarówno wady jak i zalety, lecz w kwestii stabilności trzeba uznać wyższość komputera, maszyny o sztucznej i nieludzkiej naturze (inteligencji).

Kończąc pomału mój narratorski wykład, chciałbym jedynie dodać, że nic nie skończyło się dobrze.
Człowiek, który rzucił w stos dokumentów swoje prowizoryczne źródło światła (czyt. zapalniczkę), dokonał swego mentalnego żywota wśród ciemnej i bezkresnej głuszy. Przeżył, lecz poniekąd urodził się na nowo, gdyż po wyciągnięciu przez ochronę oraz przejściu poprzez proces regeneracji w głowie pozostała mu jedynie spójna i obojętna pustka.
Idealne okoliczności do zaczęcia nowego, prostego życia.

Lecz czy na tym świecie cokolwiek jest proste?

Podziel się ze mną swą opinią!